Chwilę
później rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. Jack na wpół przytomny poszedł je
otworzyć.
- Hej – przywitała go z uśmiechem Alex. Już na pierwszy rzut oka można by
zauważyć, że jest podekscytowana. Cała aż promieniała.
- Hej – odparł cicho Jack. – Proszę, wejdź.
- Ej, stało się coś? – spytała.
- Nie, nic. Po prostu.. mam zły dzień. Ale nie martw się, zaraz mi się
polepszy. – odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- No ok, niech ci będzie. – powiedziała. Poszli na górę. Jack zostawił ją samą
i poszedł do kuchni po coś do picia. Alex zaczęła powoli chodzić po pokoju i
oglądać zgromadzone tam rzeczy. Najbardziej zaintrygował ją obraz, który według
niej w ogóle nie pasował do wystroju. Przedstawiał on dziewczynkę huśtającą się
na huśtawce. Za nią stał chłopak, na oko dobre parę lat starszy od niej.
Wyglądało na to, że pomagał jej wzlecieć jak najwyżej. Dziewczynka miała
długie, ciemne i kręcone włosy, bladą cerę i czarne oczy. Ubrana była w zieloną
i zwiewną sukienkę w kwiatki. Była śliczna. Chłopak wyglądał podobnie, z tym że
miał włosy obcięte na jeża a na sobie miał założone krótkie niebieskie spodenki
i niebiesko-białą bluzkę. Niesamowita radość jaka biła z ich twarzy, zdawała
się rozświetlać i tak jasny już obraz. Alex przejechała po nim palcami. W tym
momencie do pokoju wszedł Jack. Speszona dziewczyna odeszła od obrazu.
- Przepraszam, nie powinnam dotykać..
- Spokojnie, nic się nie stało. Podoba Ci się?
- I to bardzo. – odparła z szerokim uśmiechem. – Przepraszam że to powiem ale
nie pasuje mi tutaj zbytno.. te niebieskie ściany średnio się z nim komponują.
Ale nie przejmuj się, rozumiem, bije z niego tak pozytywna energia że nie sposób
go tu nie powiesić. Te jasne barwy, ta radość. Jest wyjątkowy. Nigdy nie
widziałam czegoś podobnego. Nie myśl sobie że chcę tutaj skrytykować wygląd
twojego pokoju, wręcz przeciwnie. Pewnie każdy zwraca na niego uwagę, prawda? –
zaczęła mówić szybko i z ekscytacją. Jak zwykle była szczera w tym co mówi i
nie zawsze zastanawiała się, czy jest to miejscu. - mogę wiedzieć skąd go masz?
- Mój
tata go namalował. To pamiątka, i dlatego tu wisi. Jest ich wiele, ale ten
lubię najbardziej. – odpowiedział Jack spokojnie. Alex wyraźnie się speszyła.
Zaczerwieniła się.
- Jezu.. przepraszam cię. Ja naprawdę nie chciałam.. Gdybym wiedziała.. kurcze
tak mi głupio..
- Spokojnie – powiedział z uśmiechem – naprawdę nic się nie stało. Przywykłem
do tego że jesteś szczera do bólu.
- Ale nawet nie wiesz jak mi teraz głupio..
- Nie martw się. Mnie tez on tu nie pasuje ale.. nie umiem go zdjąć. Wiele mi
on przypomina.. Tata malował go patrząc na mnie i na moją siostrę. Popatrz –
powiedział podchodząc do okna. Alex poszła za nim. Pokazał palcem na wielkie
drzewo z zawieszoną huśtawką. – Widzisz? Tata namalował nas, gdy z siostrą się
tam bawiliśmy.
- Jej.. Twój tata miał niesamowity talent..
- Jeden z wielu – powiedział i uśmiechnął się. Spojrzała na niego. Dostrzegła,
że zeszkliły mu się oczy. – Ale dobra, dość gadania. Weźmy się do pracy. W
końcu po coś tu przyszłaś, prawda?