Poszli do cukierni. Nie obyło się bez wygłupów po drodze.
Zjedli lody i wrócili do parku. Los chciał, że nie było oprócz nich nikogo.
Usiedli na ławce. Powoli zaczynało się ściemniać. Puścili muzykę. Nagle Jack
zapragnął podzielić się z nią swoimi tanecznymi umiejętnościami. Zaczęli
tańczyć, jednak po chwili śmiech zaczął im to uniemożliwiać. Usiedli z powrotem
ale tym razem na trawie. Jack popatrzył na nią. Siedziała bokiem. Dopiero teraz
zaczął się zastanawiać skąd w nim tyle odwagi, otwartości, dlaczego przy niej
czuje się inaczej, lepiej. Ona działała na niego jak.. nawet nie wiedział do
końca jak to określić. To wyglądało tak, jakby samym pojawiania się „wycinała”
smutek i złe wspomnienia, a gdy tylko odchodzi „wkleja” je z powrotem na to
samo miejsce. Nie miał pojęcia jak to robiła. Przecież znają się.. dwa dni.
- Co tak patrzysz? – spytała po chwili.
- Po prostu.. zamyśliłem się. I chciałem ci podziękować.
- Za co?
- Za wszystko. Przy tobie znikają smutek i złe wspomnienia, mogę się otworzyć i znowu żyć jak dawniej. Przynajmniej przez chwile. Póki jesteś przy mnie. Wiem, dziwnie to brzmi z ust chłopaka, którego znasz 2 dni no ale…
- Ja też Ci dziękuję. – odpowiedziała.
- Co tak patrzysz? – spytała po chwili.
- Po prostu.. zamyśliłem się. I chciałem ci podziękować.
- Za co?
- Za wszystko. Przy tobie znikają smutek i złe wspomnienia, mogę się otworzyć i znowu żyć jak dawniej. Przynajmniej przez chwile. Póki jesteś przy mnie. Wiem, dziwnie to brzmi z ust chłopaka, którego znasz 2 dni no ale…
- Ja też Ci dziękuję. – odpowiedziała.
Posiedzieli jeszcze chwile po czym
Jack odprowadził Alex do domu. I od tej pory się zaczęło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz