Pierwsza lekcja – angielski. Sala nr 4. Kurcze, gdzie to
może być..?” Pomyślał wchodząc do szkoły.. „Zaś potrzebujesz pomocy Alex?”
usłyszał głos. „Nie, dam sobie rade sam.” odpowiedział. Ruszył przed siebie.
„Ok. teraz jestem na pierwszym piętrze.. czwórka powinna być na parterze..
tylko gdzie są schody..? Cholera za duża ta szkoła..”
- Hej,
Jack, nie potrzebujesz czasem pomocy? - usłyszał jak ktoś za nim się śmieje. To
Alex. „No niee.. i co teraz?” pomyślał.
- Hej.
Nie, nie potrzebuje – odpowiedział z uśmiechem.
- A to
może i lepiej.. czyli mogę liczyć na to że mnie tam zaprowadzisz? - spytała.
- Hmm..
no raczej tak .. - „no to mam przekichane..” pomyślał.
- Ok. To
gdzie idziemy?
- No
wiesz.. trzeba zejść po schodach na dół.. i..yy.. tam na lewo.. a dalej.. -
Przerwał mu śmiech Alex.
- Wiesz
co? Przyznałbyś się że nie wiesz gdzie to jest. Chodź za mną. Znowu. No chyba
że twoja męska duma na to nie pozwala.. – powiedziała śmiejąc się. Jack się
zaczerwienił. „No pięknie.. zaś dałem plamę..”.
Doszli do klasy. Usiedli razem w ławce. Porozmawiali chwile
po czym zadzwonił dzwonek. I tego dnia byli już nierozłączni. Spędzali razem
przerwy, siedzieli razem w ławce. Jack dowiedział się, że ona też nikogo nie
zna, dlatego bardzo się cieszy że go poznała.
Po
lekcjach, tak jak się umówili, poszli na spacer. Był ładny i słoneczny dzień.
Wybrali się do parku.
- Wiesz
co.. - zaczął Jack – mówiłaś że nikogo tu nie znasz... Jak to się stało?
Przecież to nie jest wielka miejscowość, ktoś z twojej starej szkoły na pewno
poszedł do tego liceum. Podobno jest o wiele lepsze niż do drugie..
- No tak,
jest lepsze ale.. Ja tu mieszkam od niecałego tygodnia...
- A no
chyba że tak.. mogę wiedzieć gdzie wcześniej mieszkałaś?
- Na wsi.
Jakieś 200 km
stąd. Musiałam się przeprowadzić bo.. bo tak.
- Bo tak?
-
Przepraszam, ale teraz.. nie powinieneś wiedzieć.
- Ok, ok,
nie będę wnikać.
- I
bardzo dobrze. - odpowiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. „No zrób coś żeby
jej humor poprawić!” usłyszał.
- Idziemy
na lody?
- Nie mam
pieniędzy przy sobie.
- Nawet
się nie wydurniaj. Ja płace. - uśmiechnął się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz