wtorek, 14 sierpnia 2012

"Decyzja"

Witam :) Dzisiaj mam dla was opowiadanie. Może troche przydługawe, ale nie mogę go pozielić na części bo się to kupy trzymać nie będzie :P Mam nadzieje że wam sie spodoba ^^ Liczę na komaentarze z oceną ;)


„Decyzja”

Szczerze? Mam dość. Życie dawno mi się spieprzyło. Wszystko co ważne legło w gruzach. Brak dalszych planów na życie, brak celów do których mogę dążyć. Nie mam nic.
Miłość? Natalia. Kocham ją od dawna, ale ona nic do mnie nie czuje. Odrzuca mnie. No niby jesteśmy przyjaciółmi ale.. z dnia na dzień rani mnie coraz bardziej. To mnie wykańcza.
Rodzina? Phi, taka rodzina. Ciągle na mnie narzekają, ciągle robię coś źle, coś im nie pasuje. Jest tylko kochany Igorek, mój młodszy brat. Wspaniałe, nieomylne dziecko. A ja, choćbym nie wiem jak się starał, i tak będzie źle.
Przyjaźń? Fałsz i kłamstwo. Jedno wielkie wykorzystywanie. Niedawno dopiero odkryłem jakim frajerem jest mój „przyjaciel”.
Wszystko się dla mnie skończyło. Przez całe 17 lat mojego życia to wytrzymywałem. Ale już nie mogę. Zawadzam wszystkim wkoło. Sprowadzam same problemy. Lepiej będzie jak usunę się wszystkim z życia. Nie chcę już żyć. Dzisiaj. Dzisiaj to zakończę.
Najlepszy sposób – leki z alkoholem. Leków w domu pod dostatkiem bo mama ciągle na bóle narzeka, alkohol znajdę w barku. Decyzja podjęta. „pomoce” zebrane. Idę do pokoju. Mam trzy opakowanie apapu, Ibuprom, 2 butelki whisky. Starczy na pewno. Siadam na łóżku. Nagle zaczynam mieć mroczki przed oczami. Chwila.. przecież ja nawet nie zacząłem.. Ciemność ogarnia mnie coraz bardziej. Czy ja już umieram?
***
Stoję w pokoju. Obok widzę moje ciało. Wkoło porozrzucane pudełka i butelki. Nie oddycham. Czyli ja umarłem? Nawet nie pamiętam żeby zaczął cokolwiek brać..
Na dole słychać rumor. Mama wróciła. Pewnie zarz zajrzy do mnie do pokoju, żeby zobaczyć czy jestem w domu. Ciekaw jestem jak zareaguje..
Słyszę kroki na górę. Idzie. Zaraz zobaczymy..
- Michał! Jesteś w domu? Mam dla Ciebie... - w tym momencie mnie zobaczyła. Torba wypadła jej
z ręki. Pobladła. Zaczęła krzyczeć. Podbiegła do mnie i próbowała ocucić. Łzy spływały jej po policzkach. Chwila... Łzy? Przecież... nigdy bym nie pomyślał... Czyli jednak jej na mnie zależy. Z reszta, teraz to może być szok. Za parę dni jej przejdzie. Przecież ma kochanego Igorka. Młodszego i najwspanialszego syna.
Nagle widzę że wyciąga komórkę. Dzwoni na pogotowie. Przecież dobrze wie że mnie nie uratują. Uwolniłem tylko ich wszystkich od ciężaru. Ale.. ona płacze... jeszcze głośniej.. jeszcze żałośniej..
Dzwoni do ojca. Słyszę jak on się drze do słuchawki, że to nie możliwe, ze to nie może być jego syn, nie dzisiaj, nie tak. Jest zrozpaczony. Ten sam człowiek, który do tej pory tylko ganił mnie za wszytko, ciągle narzekał, nigdy nie okazała ani krzty miłości? Chwila.. na pewno nie dzisiaj? Patrzę na kalendarz/ 10 sierpnia 2012 r. Cholera! Jego urodziny! Alem sobie datę na śmierć wybrał. Prezent świetny..
Chwile później usłyszałem sygnał pogotowia. Jadą do mnie. A raczej tylko do mojego ciała, Bóg wie po co. Wpadli do domu. Zaczęli mnie reanimować. Lekarka wyprowadza trzęsącą się mamę. Do domu wpada ojciec. Wszystko dzieje się tak szybko...
najpierw przybiega do mojego pokoju. Lekarze każą mu wyjść. Biegnie do mamy. Płacze. Płaczą oboje. Nie spodziewałem się. Aż tak im zależy? Może oni na prawdę mnie kochali..
Lekarz przychodzi do ich pokoju. Powiedział, ze nie dadzą rady mnie uratować. Dzwonią po usługi pogrzebowe. Mama histerycznie płacze. Tata próbuje ją uspokoić, lecz jemu tez łzy spływają po policzkach.
Nagle do domu wpada młody. Idzie na górę. Jest zdezorientowany. Idzie do pokoju rodziców. Na pytanie co się dzieje, ojciec tylko rzuca krótko „Twój brat popełnił samobójstwo”. Młody nie chce w to uwierzyć. Drze się jak pogan, ze to nie możliwe, że ja nie mogłem umrzeć, że muszę tu być. Wybiega z domu. Gdzie go niesie? Totalny sajgon..
Przyjechali po mnie Ci z zakładu pogrzebowego. Mają mnie zabrać. Zapakowali w czarny worek. Wynoszą z domu. Mama na ten widok traci przytomność. Lekarze próbują ja ocucić. Budzi się. Dostaje szklankę wody. Jest w szoku. Boże, co ja narobiłem...
12 sierpnia. Wszyscy siedzą w domu. Panuje grobowa cisza. Ktoś puka do drzwi. Natalia. Czego ona chce? Mówi do mamy, że dawno się nie odzywałem, i przyszła sprawdzić co się dzieje. „On nie żyje” rzuca tylko w odpowiedzi. Natala pobladła. „Jak? Kiedy? Czemu? Co..” Zaczęła płakać. Mama mówi ze popełniłem samobójstwo. Pogrzeb jest jutro. Natalia ucieka. Płacze. Teraz to ona płacze przeze mnie..
13 sierpnia. Dzień pogrzebu. Godzina 13.00. Jestem wystawiony w trumnie w kaplicy. Wszyscy mogą się pożegnać.
Najpierw podchodzi mama. Mówi: „Synku, dlaczego to zrobiłeś? Dlaczego? Co robiliśmy nie tak? Kocham Cie...” Płacze. Łzy leją jej się strumieniami po policzkach..
Dalej jest tata. Ma łzy w oczach. „Synu, kocham Cie”. To jedyne co powiedział. Po raz pierwszy to od niego usłyszałem. Tylko dlaczego teraz..?
Teraz młody. „Ej, nawet sobie nie wyobrażasz jak mi Ciebie brakuje, tych kłótni z tobą. Teraz w domu jest tak cicho. Zawsze brałem z ciebie przykład, choć pewnie tego nie widziałeś.. a szkoda.. Tęsknie...” I dziękuje za wszystko” Igor? Na serio on to mówił? Ten wspaniały, nieomylny, najukochańszy Igor? Boże...
Ostatnia jest Natalia. „Wiesz co? Teraz uświadomiłam sobie jak bliski mi byłeś. Strasznie. Jak nikt. Znałeś każdą moją tajemnice. Wiedziałeś o mnie wszystko. Tęsknie. I będę tęsknić. Nie zapomnę. Bo tak bliskich osób nigdy się nie zapomina.”I płacząc odeszła.
Że co? Teraz, gdy leże w tej zasranej trumnie, zimny i sztywny, dowiaduję się, że rodzina mnie kocha i że Natalia uważa mnie za bardzo bliską osobę?! To są jakieś Żarty?! Nie no nie wyrobie... Teraz wiem że zrobiłem źle. Rodzina na serio mnie kocha, Natalia uważa mnie za kogoś bliskiego, a nawet mój „przyjaciel”, ten frajer przyszedł na mój pogrzeb. Zrobiłem głupstow. Chce żyć. Chce im to wszytko wynagrodzić. Ale za późno. Już nie ma odwrotu. Ale ja ich kocham. Chce być przy nich. Zrobiłem źle. Już koniec. Zamykają wieko od trumny.
***
Budzę się. Wokół mnie leżą pudełka z tabletkami i butelki z alkoholem. Nic nawet nietknięte. .. Patrzę na kalendarz. 10 sierpnia 2012 r. Czyli to był sen... Ostrzeżenie przed tym, co stanie się po moim samobójstwie.. Odrzucam wszystko na bok. Nie chce.
Słyszę rumor na dole. Mama wróciła. Zbiegam do niej.
- O Michał, dobrze że .. - zaczyna. Podbiegam do niej i przytulam ją.
-Kocham Cie, mamo – mówię przez łzy. Jest zszokowana ale po chwili przyciska mnie mocno do siebie.
- Też Cie kocham – mówi. Czuję jej łzy na ramieniu. Tylko tym razem, są to łzy szczęścia.


Link do opowiadania: E-tekst.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz