poniedziałek, 25 czerwca 2012

ehh..

hmm teraz nie wiem czy mam sie cieszyć czy płakac.. jest źle, nawet bardzo.. ale jedoczesnie jest w miare fajnie.. nie wiem .. mam mentlik w głowie.. a dzisiaj ognisko.. szczerze to nie mam na nie ochoty.. no ale..

mam tu dla was krótkie opowiadanko napisane pod wpływem impulsu przy tej piosence:
A oto one:

Siedziałam z nim jeszcze przed chwilą.Ale jeden momen wystarczył. Koniec. Leży. Nie wiem co sie dzieje. Nie oddycha. Ja nie mam zasiegu. Nie wiem co robic.. Zaczynam histerycznie krzyczeć. Patrze na jego białą twarz i sine usta, które jeszcze chwile temu całowałam. Próbuje sie ogarnąć. Ale nie umiem. Zaczynam reanimacje. Zanczy próbuje. Ale nie umiem. Beznadzieja. Jesteśmy na polach. Rzucam sie biegiem przed siebie. Po chwili docieram do jakiegoś mieszkania. Pukam, uderzam w drzwi, naciakam dzwonek. Po chwili ktoś otwiera. To mala dziewczynka. Jest wystraszona. Pytam gdzie jej rodzice. Staram sie być spokojna. Ona mówi ze wyszli. Wtedy wpadam do mieszkania i chwytam najbizszy telefon. Dzownie. Zaraz przyjedzie karetka. Biegne do niego z powrotem. Leży tam tak jak leżał. A ja dopiero teraz zdałam sobie sprawe z tego ze juz za późno. Zakreciło mi się w głowie. Zemdlałam.

Obudzilam sie dopiero w szpitalu. Wezwalam lekarza. Wypytywalam o Darka. Nie żyje. Nagłe zatrzymanie akcji serca. Te słowa przeszyły mnie na wylot. Zaczełam rozpaczliwie płakać, histerycznie krzyczałam. Lekarz próbowal mnie uspokoić. Ale nie umiał. Podał mi jakies środki uspokajające. Po chwili odpłynęlam.

Gdy sie obudziłam była przy mnie mama. Ale nie chcialam z nią rozmawiać. Chciałam być sama. wiedziałam ze to moja wina. Gdybym zaczęla reanimacje, gdybym to umiała, gdybym zadzwoniła szybciej, gdybym go nie na mowila na ta wyprawe.. on dalej by żył. To moja wina. Tylko moja. Mam dość. Nie chce żyć. Już teraz wiem, ze gdy tylko wyjde ze szpitala, dlugo na tym świecie nie zabawie..

Ok kończe na dzisiaj. Miłego dnia..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz