Wiec dzisiaj jest kolejny fragment opowiadania pt. "Ostatni taniec". Tym razem ze specjalną dedykacją dla osoby która chciała wiecej :P Mam nadzieje ze sie spodoba :) Jest to fragment wyciety dosłownie za TYM . Kontynuacja ;)
Przez następne 40 min siedział w
milczeniu i słuchał, jak mu opowiadałam o dosłownie wszystkim.
Opowiedziałam mu, jakie to
cudowne uczucie stać na scenie. Na początku jest wielki strach że coś pójdzie
nie tak, że płyta się zatnie, że zapomni się kroków. Ale kiedy muzyka zaczyna
grać, zapomina się o wszystkim. Ma się wrażenie, jakby było się samemu. Bez
żadnego ograniczenia.
Opowiedziałam mu o wszystkich
moich nagrodach. A przynajmniej o tych większych. I pochwaliłam się moim
największym skarbem. Puchar za pierwsze miejsce w ogólnoświatowym turnieju. To
było rok temu.
Opowiedziałam mu o wszystkich
moich próbach, o wylanych łzach, o kontuzjach, o tym, dlaczego moim ulubionym
tańcem jest jazz. No i powiedziałam, jaką historię przeżywałam tego dnia.
- Wątpię, żeby to był zbieg okoliczności.
- Ja właśnie też. A jeszcze wtedy tańczyłam do tej cudownej piosenki… - i zaczęłam cichutko śpiewać. Otworzył szeroko oczy. Widząc to przerwałam natychmiast. – Jejku przepraszam, wiem że nie umiem śpiewać, nigdy tego nie robiłam. Przepraszam.
- Śpiewaj dalej. – Powiedział. Zdziwiło mnie to.
- Co?
- Śpiewaj dalej.
- Nie, nie będę śpiewać.
- Kinga, proszę cię, zrób to dla mnie. – poprosił. – chciałaś mi się jakoś odwdzięczyć prawda? No to śpiewaj. – Popatrzyłam na niego ze lekko zdezorientowana i wbrew sobie zaczęłam śpiewać. O dziwno coraz pewniej się czułam. Śpiewałam coraz głośniej. Czułam się… nie to nie możliwe. Czułam się jakbym znowu była na scenie.
- Wątpię, żeby to był zbieg okoliczności.
- Ja właśnie też. A jeszcze wtedy tańczyłam do tej cudownej piosenki… - i zaczęłam cichutko śpiewać. Otworzył szeroko oczy. Widząc to przerwałam natychmiast. – Jejku przepraszam, wiem że nie umiem śpiewać, nigdy tego nie robiłam. Przepraszam.
- Śpiewaj dalej. – Powiedział. Zdziwiło mnie to.
- Co?
- Śpiewaj dalej.
- Nie, nie będę śpiewać.
- Kinga, proszę cię, zrób to dla mnie. – poprosił. – chciałaś mi się jakoś odwdzięczyć prawda? No to śpiewaj. – Popatrzyłam na niego ze lekko zdezorientowana i wbrew sobie zaczęłam śpiewać. O dziwno coraz pewniej się czułam. Śpiewałam coraz głośniej. Czułam się… nie to nie możliwe. Czułam się jakbym znowu była na scenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz