czwartek, 17 maja 2012

Stare opowiadanie

Jakoś ostatnio nie mam weny do pisania... niczego ciekawego nie umiem stworzyć. wiec wstawiam tutaj stare jak świat opowiadanie. wiec proszę, nie przeraźcie sie :P Ma ono tytuł "Anorektyczka".

Od razu was uprzedzam że nie będze mnie teraz najpradopodobniej az do niedzieli popołudniu bo wyjeżdżam... może akurat cos napisze .. mam nadzieje ;) A to opowiadanie:


Od zawsze jestem gruba. Zawsze inne dzieci się ze mnie śmiały, nabijały. Od dzisiaj postanowiłam się odchudzać. W sumie to nie od dzisiaj. Odchudzam się już 2 miesiące. Ale od dzisiaj wprowadziłam drastyczne zmiany. Nie będę już jadła 5 razy dziennie. Nie będę jadła nawet 3. Będę się głodzić. Nie jest mi łatwo. Od rana nic nie jadłam. Jest 14.00. Skłamałam mamę że jadłam śniadanie. Uwierzyła mi. Gorzej będzie z obiadem. Gdybym go nie zjadła, zauważy to. Myślę, że po prostu będę udawać, że jest mi niedobrze albo coś takiego. Najwyżej karze mi wypić mięte. Jakoś przeżyje.

Nie jednak nie przeżyje! Jest 17.00 a mnie skręca z głodu! Mama uwierzyła w to, że jest mi niedobrze. Zjadłam dzisiaj już jabłko. A miałam nic nie jeść. Jestem zła. Gruba świnia. Dzisiaj ważyłam 60 kg. Mam tylko 160 wzrostu. Kiedyś byłam grubsza. Ważyłam 75 kg. Ale to było dawno. Potem chudłam stopniowo. W ciągu dwóch ostatnich miesięcy schudłam więcej. Ale teraz będę chuda. W końcu będę chuda. Muszę. Dam radę.

Jest 19.00. Zjadłam jeszcze gruszkę. Nie wytrzymałam. Teraz zaczynam ćwiczyć. 2 godziny na rowerku, potem brzuszki. Myślę, że wystarczy.

Jest 23.00. Głos w środku mnie mówi, że powinnam jeszcze ćwiczyć. Moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. Mam dość. 3 godziny na rowerku, 1 godzina ćwiczeń typu ABS, A6W. Wystarczy na dzisiaj.

Na głodówce jestem już prawie miesiąc. Straciłam 15 kilogramów. Ważę 45 kilogramów. W tym czasie parę razy straciłam przytomność. Mama się o mnie martwi. Chce, żebym poszła do specjalisty. Nie mogę. Ja nie mogę tam iść. Nie potrzebuje pomocy. Mówią, że mam anoreksję. To bujda. Ja po prostu chce być szczupła. Czy to aż tak wiele? Chce być atrakcyjna. Chuda. Ładna. Lubiana. To nie tak dużo. Ciągle ćwiczę i nie jem. Głos w mojej głowie mi nie pozwala. Ja już nawet nie czuje głodu. Nie będę przecież jadła na siłę. Nikt mnie do tego nie zmusi. Nikt.

Dzisiaj mama zabrała mnie do szpitala. Znowu zasłabłam. Powiedzieli jej, że mam anoreksję, ze wymagam leczenia. Ważę 37 kilogramów przy wzroście 165cm. Karmią mnie na siłę. Nienawidzę ich. Nienawidzę mojej mamy, która mnie tu zabrała. Nienawidzę lekarzy, którzy wpychają we mnie jedzenie. Nienawidzę siebie, bo jestem za gruba.

Wypuścili mnie ze szpitala. Ważę 43 kilogramy. Jestem za gruba. Znowu przechodzę na głodówkę. Mama będzie mnie bardziej kontrolować, ale dam radę. Będę ćwiczyć więcej. Będę mniej jeść. Jeśli trzeba będzie, sprowokuje wymioty. Teraz nikt mnie nie zmusi do jedzenia. Nikt. Nie dam się. Wytrzymam.

Znowu wylądowałam w szpitalu. Ważę 32 kilogramy. Lekarze mówią ze jeszcze chwila i umrę. Mój organizm tego nie wytrzyma. Moje serce tego nie wytrzyma. Umrę. Nie chce umierać, ale też nie chce jeść. Podobno wyglądam jak szkielet. Ale ja widzę siebie, jako grubą świnie. Wszędzie mam wałeczki. Nienawidzę swojego ciała. Nienawidzę siebie.

Dziewczyna zmarła. Wypuścili ją ze szpitala, jednak ona i tak nie jadła w domu normalnie. Ćwiczyła za dużo. Miała tylko 15 lat. Jej serce tego nie wytrzymało. Anoreksja zabija.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz