sobota, 12 maja 2012

Opowiadanko

Dzisiaj będzie tylko opowiadanie. Pisałam sie juz jakies 3 miesiace temu. Nie mam ostatnio weny. nie wiem jakos tak...  W każdym razie to jest starsze opowiadanie.. ale mam nadzieje zie sie spodoba.


Od kilku dni mam bardzo dziwne sny. Sny, które się spełniają. Boje się. Nie chce, żeby już się spełniały. Mam dość. Na razie widziałam błahe rzeczy typu jedynkę z klasówki, niezapowiedzianą kartkówkę, kogo nauczyciel spyta, kłótnie z rodzicami. Ale dzisiaj przyśniło mi się coś innego. Coś strasznego.


Widziałam Mele, moją przyjaciółkę. Była jechała samochodem z grupką naszych znajomych. Zegar pokazywał 22.34. Był czwartek, 21 lipca 2011 r. Nie było mnie z nimi, bo miałam szlaban. Kierowca był pijany. Zresztą pozostali też. Wjechali na naprzeciwległy pas. Jechał tir. Wszyscy zginęli.


Obudziłam się zlana potem. To już jutro. Nie mogę dopuścić do tego, by ona tam pojechała. Nie mogę. Zrobię co w mojej mocy, by ją powstrzymać.

Spotkałam się z nią w szkole. Od razu podeszłam do niej i zamiast bawić się we wstępna gadkę, od razu przeszłam do rzeczy.
- Nie możesz jutro jechać na imprezę!
- Może by tak najpierw „cześć”?
- Cześć. Ale nie zmieniaj tematu. Nie możesz tam jutro jechać.
- Dlaczego? Nie jesteś przecież moją matką.
- Ale proszę Cię,  nie jedz tam!
- Dlaczego? – Zapytała. Była coraz bardziej zdenerwowana. Nie wiedziałam czy powiedzieć jej prawdę.
- Śniło mi się że zginiesz, jeśli tam pojedziesz.
- Ty jesteś chora! Uważaj bo Ci uwierzę. Jesteś po prostu zazdrosna! Jesteś zazdrosna o to, że ja mogę jechać a Ty nie! A ja i tak tam pójdę!
-Ale nie możesz!
- A właśnie że mogę! Zobaczysz. – Powiedziała, po czym zatrzasnęła szafkę i odeszła. Muszę coś zrobić! Muszę ja powstrzymać.

Popołudniu wpadłam na genialny pomysł. Rodzice Meli są bardzo surowi, więc jakby dowiedzieli się, ze zrobiła coś złego, to ma szlaban na 100%. Postanowiłam ją w coś wkopać. Wiem, że to nie jest miłe, ale czego się nie robi, żeby uratować życie przyjaciółki.

Na 6 lekcji rozległ się komunikat.
- Uczennica klasy 3 „e” Manuela, proszona do pokoju dyrektora. – wszyscy bardzo się zdziwili. Ona zawsze taka grzeczna. Gdyby tylko wiedzieli za co...

Na przerwie podeszła do mnie.
- Nie wyobrażasz sobie co się stało! Ktoś wrobił mnie w to, że porysowałam auto dyrektora! Podpisał mnie na aucie, napisał parę przekleństw!  Jejku, moi rodzice już wiedza, mam przerąbane! Mam całkowity szlaban! A tak chciałam tam iść! Ale wiesz co jest lepsze? Że wiem kto to zrobił, tylko oczywiście nikt mi nie wierzy! – Krzyczała.
- Kto to? – spytałam.
- Ty! To ty jesteś wszystkiemu winna! Tak bardzo mi zazdrościsz! Nienawidzę Cię! Koniec z naszą przyjaźnią! Mam Cię dość! – wygarnęła mi, po czym odbiegła. Ale ja wiedziałam, że jeszcze przyjdzie mnie przeprosić.

Dzisiaj wstałam wcześnie rano. Włączyłam telewizor. Na każdym kanale ta sama wiadomość: „Czwórka nastolatków wracająca z imprezy zderzyła się z tirem. Byli pijani. Wszyscy zginęli.” A wiec miałam racje. Sen się spełnił. Czuje się okropnie.

Około godziny 6.30 słyszę pukanie do drzwi. Idę otworzyć. To Nu.
- Mogę wejść? – pyta.
- Pewnie – odpowiadam. Idziemy do mojego pokoju. Kiedy tylko siadamy na łóżku, zaczyna płakać. Przytulam ją i płaczemy razem.
- Dziękuję. – odzywa się w końcu. – dziękuję i przepraszam. Dziękuję za uratowanie życia. Naprawdę jestem ci wdzięczna.
- Pamiętaj, że zrobię dla ciebie wszystko. Zrobię wszystko, żebyś tylko była bezpieczna.
- Ale skąd wzięły się te sny?
- Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Same się pojawiły. A teraz nie płacz już. Pora się ogarnąć i iść do szkoły.

Od momentu pogrzebu naszych znajomych sny zniknęły. Może w tym wszystkim właśnie o to chodziło? O uratowanie życia mojej przyjaciółce? Tego się już nigdy nie dowiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz